piątek, 5 kwietnia 2013

Początek

Pies w słoiku, to mój pies - czyli pies nie warszawski, ale zamieszkujący  w Warszawie. Tak samo jak ja.
Nasza przygoda z Warszawą zaczęła się niecałe dwa lata temu, kiedy przeprowadziłam się tu na studia, chwilę.
Zaczyna się wiosna - choć oczywiście tego nie widać - i zaczynają się nasze przygody.

Przewrotnie zaczniemy od "wiosennego" wypadu do Gdańska. Zaczęło się z przygodami, gdyż 2 dni przed podróżą Toś zraniła łapę biegając nad Wisłą. Nie obyło się bez buta na łapę, który po dwóch dniach spokojnego użytkowania nie nadawał się do niczego... Zapobiegawczo kupiłam więc jeszcze dwa.
Świetnie sprawdza się też bandaż, który polecił mi vet. Klei się sam do siebie i można używać go wielokrotnie - np. przy poprawieniu opatrunku, co przy moim psie oznacza średnio raz na godzinę.

Hotel
Szczęśliwie, nie ma problemu, by znaleźć teraz miejscówkę, gdzie przyjmą nas z psem. My wybrałyśmy Hotel Focus, w wiosennej promocji. Nie było żadnego problemu, dodatkowa opłata to 50 zł, co podobno jest w normie.

Prawie Trójmiasto

Trudno wejść z psem gdziekolwiek i na pewno lepiej poczekać na takie wędrówki do lata, gdy przed knajpami wystawione są ogródki, dlatego jadłyśmy w raczej w fast foodach.

Nie obyło się bez wycieczki do Sopotu. Jechałyśmy kolejką i trzeba zakupić specjalny bilet dla psa - ok. 1zł.
Tam udało nam się nawet zjeść w smażalni przy molo, gdzie bez większych oporów wpuszczono nas z psem i nawet zaproponowano mu wodę - co wcale tak często się nie zdarza...

PKP

Podróż pociągiem w obie strony przebiegła nam bez problemu. Teodora jest przyzwyczajona od szczeniaka do podróży pociągiem, więc zawsze wie jak się zachować - mniej więcej wie ;) Kiedy pies jest kompaktowych rozmiarów - Toś - i podróżuje się we dwie osoby, najlepiej wybrać wagon bez przedziałowy, wtedy nikt nie zwraca uwagi na psa, a on sam ma dużo miejsca do leżenia i nie na 8 parach butów współpasażerów :)

W czym z psem?

Toś czasem bywa niezłym ciągnikiem, dlatego wybrałam szelki ManMat. Ich zaleta, to nie tylko to, że można lepiej zapanować nad psem, ale i lepiej go przytrzymać. Myślałam, że to nie jest aż takie istotne, do momentu kiedy Teodora prawie nie wpadła pod pociąg. Rzecz absolutnie do przewidzenia, a umknęła mojej uwadze.
Kiedy Teodora w swoim bucie próbowała wskoczyć do wagonu, poślizgnęła się i prawie wylądowała na torach. Dzięki temu, że miała szelki szybko ją złapałam, ale nie wiem, jak to mogłoby to się skończyć gdyby miała na sobie obrożę.
Koniecznie trzeba zabrać apteczkę - psia nie zajmuje dużo miejsca i można z niej w sumie zrobić psio -ludzką ( ja tak zrobiłam ;) )




Wypad uznajemy za udany :) Początkowo, gdy zraniła łapę, wahałam się czy w ogóle jest sens jechać. Jednak teraz wiem, że to tylko przewrażliwienie, dla niej nie mało żadnego znaczenia czy szleje w bucie czy bez :) Żałowała tylko, że nie może popływać...

2 komentarze:

  1. Fajne zdjecia, Tyszki czy Leibovitz? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba korzystać z morza póki nie ma lata. Potem w trójmieiście słabo z kąpielami :(
    M.

    OdpowiedzUsuń